U mnie ów deser został wyczarowany ze względu na białka, które pozostały po Crême brulée.
Wyszły, prawdę mówiąc, zaskakująco, bo zwykle coś zepsuję, a tu były wręcz śnieżnobiałe! Mama określiła je jako "jak te ze sklepu", co uważam za całkiem niezły sukces.
Składniki:
- 4 białka
- szczypta soli
- 250g drobnego białego cukru
- ew. ekstrakt (np. waniliowy) lub barwnik spożywczy
W mikserze ubić białka z solą na sztywną pianę. (Po przewróceniu miski masa się nie ruszy = wtedy jest gotowe). Po łyżce stopniowo dodawać cukier, cały czas ubijając. Na tym etapie można też dodać do masy bezowej ekstrakt i/lub barwnik.
Wyłożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. (ja użyłam rękawa cukierniczego, ale każdy inny sposób jest równie dobry - łyżką, szprycą, co tam chcecie)
Suszyć w piekarniku w 90⁰, przez ok. 60 min. ( u mnie trochę mniej, najlepiej spróbować, wtedy wyczuje się idealny czas pieczenia. Beziki mają być suche i chrupiące z zewnątrz i lekko ciągnące się w środku).
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz